Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czytam dziecku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czytam dziecku. Pokaż wszystkie posty
Witam Was serdecznie w moim pluszowym świecie wierszyków i bajek dla dzieci. Bardzo miło mi Was tu gościć. 
Jeśli podoba Wam się strona, wiersz lub bajka będzie mi miło jeśli się tym ze mną podzielicie, skomentujecie, udostępnicie. 
Zapraszam do lektury.  Mam nadzieję, że miło spędzicie tutaj czas.

Wierszyki o ząbkach:




Wierszyki o pluszowych misiach:

Wierszyki - zabawy ruchowe :


Pory roku:

Świąteczne:

Spotkania autorskie:


Publikacje:


(Wydawnictwo Astrum, 2021, ISBN: 9788366716162)



"Hop, do góry! Czterolatek" Przewodnik metodyczny ze scenariuszami zajęć. Część 4 .
(Wydawnictwo PWN)












"Przygoda z uśmiechem. Przewodnik metodyczny. Wychowanie przedszkolne. Część 2. Czterolatek" Wydawnictwo WSiP SA, wiersze "Sprzątanie" oraz "Kropeczki biedroneczki" 

Pluszowa remiza cz.2 Pierwsza akcja





     Kochane dzieci, wiecie już, że kiedy Wy idziecie spać pluszaki przenoszą się do wspaniałej pluszowej krainy nazywanej Pluszlandią. W Pluszlandii wszystko jest mięciutkie, kolorowe i wesołe. Poznaliście już Puszka i Pysia, dwóch dzielnych pluszowych strażaków. Jeśli jesteście ciekawi co u nich słychać - posłuchajcie:

      Na dworze było jeszcze ciemno, tylko księżyc świecił pomiędzy chmurami. Słychać było szum liści na wietrze i cykanie świerszczy. Nagle w pluszowej remizie strażackiej rozległ się głośny dzwonek telefonu. Puszek zerwał się z łóżka i pobiegł odebrać.
- Halo, tu Pluszowa remiza, strażak Puszek przy telefonie, w czym mogę pomóc? - powiedział zaspany miś.
- Puszku, to ja Jeżyk! Ratunku! Tylko wy możecie pomóc. Przyjeżdżajcie szybko, piesek wpadł do rzeki i nie może wyjść. Jest jeszcze malutki i nie potrafi pływać - powiedział przestraszony Jeżyk.
- Zaraz będziemy - odpowiedział Puszek i włączył syrenę "i-o, i-o" rozległo się głośne buczenie. Pysio zdążył się ubrać i już siedział za kierownicą wozu strażackiego gotowy do akcji.
- Załóż kask i wskakuj - zawołał do przyjaciela i już po chwili pędzili drogą w stronę rzeki. Koguty świeciły się i wyły głośno "i-o, i-o". Kiedy dotarli na miejsce, Jeżyk już czekał na nich na drodze.
- Szybko, chodźcie tam, za tym wielkim kamieniem. Piesek pyszczkiem trzyma się gałązki ale ona zaraz się zerwie. - powiedział przestraszony Jeżyk.
- Pysio weź liny i siatkę i biegnij za nami- zarządził Puszek i ruszył we wskazanym kierunku. Tuż za kamieniem zobaczył psiaka, który resztką sił trzymał gałązkę i piszczał rozpaczliwie.
- Nic się nie bój malutki, zaraz cię uratujemy – zawołał Puszek i w tym samym momencie pojawił się Pysio z liną i siatką.
- Dobrze, Ty z Jeżykiem rozciągnijcie siatkę tam dalej, a ja przywiążę linę do drzewa - powiedział Puszek. Spróbuję wyciągnąć pieska, ale gdyby mi się nie udało, wy złapiecie go w siatkę. Pysio i Jeżyk ustawili się na dwóch brzegach z siatką, a Puszek trzymając się liny próbował dosięgnąć pieska. Już prawie go miał, kiedy zerwała się gałązka, której trzymał się szczeniaczek i rzeka go porwała. Puszek rzucił się za nim. Złapał pieska i mocno go trzymając dopłynął do siatki. Pysio z Jeżykiem pomogli im wyjść na brzeg. Szczeniak był mokry, zmarznięty i przestraszony.
- Jak się czujesz maluszku? - zapytał Pysio.
- Chy...chy..chyba dobrze. Zi..zi..zimno mi - powiedział piesio szczękając zębami. Puszek zabrał szczeniaka do wozu i otulił go kocykiem. W wozie cały czas wyły sygnały alarmowe "i-o, i-o" z tego wszystkiego pluszaki zapomniały je wyłączyć. Kiedy piesek troszkę się ogrzał i uspokoił strażacy postanowili dowiedzieć się czegoś o nim.
- Jak się nazywasz? Co się stało? - zapytał Pysio
- Nie wiem, nie pamiętam, chyba się zgubiłem, było ciemno i nagle wpadłem do tej zimnej rzeki – powiedział szczeniaczek.
- W takim razie teraz zabieramy cię do remizy, musisz się ogrzać i odpocząć, a jutro zastanowimy się co dalej.
- Byliście wspaniali, uratowaliście tego malucha! - Powiedział Jeżyk.
- To dzięki tobie Jeżyku, ty usłyszałeś piski pieska, wezwałeś nas, a potem pomogłeś go wyciągać
- odparł Puszek skromnie, choć rozpierała go duma. To w końcu była ich pierwsza prawdziwa akcja strażacka. Misie pożegnały się z Jeżykiem i ruszyli w drogę powrotną do remizy. Kiedy dotarli na miejsce, dali pieskowi pyszną kiełbaskę na kolację i przygotowali mu legowisko. Szczeniak się najadł, a potem od razu zasnął. Pluszowi strażacy przykryli go kocykiem i sami też poczuli się już bardzo zmęczeni.
- Czas spać - powiedział Pysio - jutro czeka nas ciężki dzień, musimy być wypoczęci, aby odnaleźć dom szczeniaczka.
- Tak musimy odpocząć. To był długi dzień i wyczerpująca akcja. Ale poradziliśmy sobie Pysio, możemy być z siebie dumni!- powiedział zadowolony Puszek i uśmiechnął się do przyjaciela.
- To prawda, to była świetna robota. - Jeszcze teraz cały się trzęsę, kiedy przypomnę sobie jak urwała się ta gałązka. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.- odpowiedział mu Pysio
- Popatrz tylko jak ten mały szczeniaczek słodko śpi. Na nas też już pora. Dobranoc dzielny strażaku - powiedział Puszek, a potem podreptał do swojego pokoju i wskoczył do łóżka.
Pysio także szybciutko zapakował się do łóżeczka i przykrył kołderką. Zanim zasnął pomyślał jeszcze, że fajnie by było, gdyby mały szczeniaczek został razem z nimi i zamieszkał w remizie. Chwilkę później już spał, a w remizie słychać było tylko tykanie zegara "tik- tak, tik-tak".
    
     Wy też kochani zamknijcie już oczka i spróbujcie zasnąć. Życzę wam pięknych, kolorowych snów. Dobranoc dzieci, dobranoc Puszku, dobranoc Pysio, śpij spokojnie piesku.





Ziarenka i spadająca gwiazda



Słońce powoli zachodziło ale na placu zabaw wciąż bawiło się sporo dzieci. Hania i Ola kręciły się na karuzeli razem ze swoimi pięknymi lalkami. Filip z Kubą wybudowali zjeżdżalnię dla autek i sprawdzali, który z samochodzików pojedzie najdalej. Do żółtego Lambo, tak nazywał swoje Lamborghini Kuba, wsiedli Ziaruś i Remko. Ziarenka piasku sterowały autem na zmianę. Tym razem za kierownicą siedział Remko a Ziaruś usiadł na miejscu pasażera. Pędzili z góry tak szybko, że wiatr rozwiewał im włosy. Nagle Ziaruś coś zauważył i krzyknął do Remka
- Uważaj coś leci prosto na nas. Remko spojrzał do góry i w ostatniej chwili mocno odbił kierownicą w lewo. Autem zarzuciło i wypadło z toru. Ziarenka wyleciały z auta zanim to potoczyło się w dół i uderzyło o ziemię.
- Ziaruś, Remko - zawołał Filip - nic wam się nie stało?
- Wszystko jest w porządku - odpowiedział Remko, wstał i pomógł się pozbierać przyjacielowi, który jeszcze był w szoku.
- Widziałeś? To była gwiazdka, leciała prosto na nas. Musiałem skręcić żeby jej nie przejechać, a potem straciłem panowanie nad autem - powiedział Remko.
- Spadającą gwiazdę? Zdziwił się Filip - Ja nic nie widziałem.
- Naprawdę! Piękna, błyszcząca gwiazda, spadała prosto na nas. Ziaruś też ją widział. Gdyby nie on moglibyśmy ją przejechać - relacjonował Remko- Ziaruś czemu nic nie mówisz? Zapytał zmartwiony Filip - Na pewno wszystko w porządku?
- Bo ja...ja się przestraszyłem. Dobrze, że to ty byłeś kierowcą, bo ja bym spanikował. A tak wszystko dobrze się skończyło. No prawie, bo Lambo nie ma jednego koła - Ziaruś powoli dochodził do siebie.
- O tam jest, zaraz je przykręcę - powiedział Filip, ono czasem odpada, więc nauczyłem się je naprawiać, więc tym się nie przejmuj. Ważne, że wam się nic nie stało. Tylko powiedzcie skoro widzieliście spadającą gwiazdę, to gdzie ona jest? - dopytywał Filip
- Nie wiem, poleciała tam - Remko pokazał w stronę zjeżdżalni - chodźmy jej poszukać.
Filip rozglądał się dookoła ale wszystko wyglądało jak zwykle. Zapatrzył się na Tomka, który właśnie strzelił gola swojemu tacie.
W tym czasie Remko zobaczył, że coś błyszczącego wystaje z piasku i pobiegł to zobaczyć. Zawołał Ziarusia i razem wyciągnęli to na górę. - To prawdziwa gwiazda - zawołał Ziaruś, jaka śliczna. Gwiazdko, spełnisz moje życzenie? Zapytał.
- Cicho! Ziaruś nie teraz! - Upomniał go Remko i zwrócił się do gwiazdki - Malutka gwiazdeczko, nic ci się nie stało? Spadłaś z nieba? - Zapytał zatroskany.
Gwiazdka otworzyła oczka i cichutko powiedziała:
- Spadłam, tak spadłam z wysoka. Prawie rozjechało mnie auto. Strasznie się bałam. Gdzie ja jestem? - Zapytała gwiazdka.
- Jesteś na placu zabaw, na ulicy Parkowej. To znaczy jesteś na ziemi, a powinnaś być na niebie. A tym autem jechałem ja ale udało mi się ciebie ominąć. - tłumaczył Remko.
- A dlaczego twój kolega pytał czy spełnię jego życzenie? - zapytała gwiazdka.
- Ludzie mówią, że jak gwiazda spada z nieba to trzeba pomyśleć życzenie i ono się spełni - wyjaśnił Remko.
- Ale ja nie spadłam z nieba. Jestem ozdobą do włosów. Ola uczesała dzisiaj pięknie swoją lalkę Zosię i przyczepiła mnie do jej włosów. - Powiedziała gwiazdka do ziarenek - Dziękuję, że mnie nie rozjechałeś i przykro mi, że nie mogę spełnić żadnego życzenia - powiedziała.
- Moje spełniłaś - powiedział zadowolony Remko-
zawsze chciałem zobaczyć spadającą gwiazdę i dzisiaj widziałem - powiedział, a gwiazdka się uśmiechnęła. - A jakie było twoje życzenie? Zapytała Ziarusia
- A ja chciałem - zawstydził się Ziaruś- poznać lalkę Oli, ma takie piękne loki.
W tym momencie usłyszeli jak wola ich Filip.
- Tutaj jesteśmy, pomachali mu. Filip podszedł do nich, a Remko powiedział mu, że ta gwiazdka nie spadła z nieba ale że to jest spinka Oli. Filip zawołał koleżankę, która bardzo ucieszyła się, że jej ulubiona ozdoba do włosów się znalazła. Kiedy zakładała gwiazdkę na włosy swojej lalce Zosi to posadziła ją na piasku. Ziaruś wykorzystał to i przywitał się z Zosią.
- Dzień dobry piękna laleczko, jestem Ziaruś - powiedział - Bardzo miło mi Cię poznać - odpowiedziała mu Zosia z uśmiechem i puściła do niego oczko.
Ziaruś cały się zaczerwienił i pomachał Zosi kiedy Ola znów wzięła lalkę na ręce.
Szczęśliwy zawołał do gwiazdki - Nie trzeba być gwiazdką z nieba, żeby spełniać życzenia. Dziękuję Ci gwiazdko, do zobaczenia Zosiu. Laleczka uśmiechnęła się do niego i pomachała mu na pożegnanie. A Ziaruś już marzył o kolejnym spotkaniu ze złotowłosą Zosią.
- Ależ to była przygoda - powiedział Remko - chyba już mam dość wrażeń na dzisiaj. Czas odpocząć. - To prawda, robi się już ciemno, chodźmy spać - odparł Ziaruś. Pożegnali się z Filipem i obaj ułożyli się wygodnie do snu.

Ziarenka i jesienna wystawa

   


      Jesienią, kiedy jest już chłodniej i często pada deszcz, na plac zabaw rzadziej przychodzą dzieci. Drzewa dookoła mienią się pięknymi kolorami ale coraz więcej liści spada do piaskownicy. Ziarenka piasku nudzą się bez dziećmi, kiedy nikt nie buduje zamków ani nie stawia babek. Na szczęście na placu zabaw przy ulicy Parkowej mieszkają dwa bardzo pomysłowe ziarenka piasku - Ziaruś i Remko. Piaskowi przyjaciele zawsze mają głowy pełne pomysłów i tym razem też nie zamierzają siedzieć i czekać na poprawę pogody ale już mają plan. 
- Co powiesz Ziaruś żebyśmy zorganizowali wystawę jesiennych liści? - zapytał Remko. 
- Myślę, że to świetny pomysł i możemy zrobić też konkurs na najpiękniejszego liścia - dodał Ziaruś. Musimy tylko zrobić ogłoszenie i zobaczyć czy innym też spodoba się ten pomysł. 
Okazało się, że już niedługo znalazło się dużo chętnych do konkursu, więc ziarenka rozpoczęły przygotowania. Ziaruś wybrał się na poszukiwania liści w okolicę klonu, a Remek poszedł w stronę dębu. Każdy chciał znaleźć najładniejszego liścia. Ziaruś wdrapał się na murek i wypatrywał z wysokości. Długo rozglądał się na wszystkie strony, aż dojrzał duży i bardzo kolorowy liść. Wydawało mu się, że listek miał wszystkie kolory tęczy i był przepiękny. - To jest właśnie najpiękniejszy liść i to ja go znalazłem, na pewno wygram konkurs! - pomyślał i poturlał się w stronę listka. Kiedy już do niego dotarł próbował go zabrać ze sobą ale listek ani drgnął. Ziaruś ciągnął z całej siły ale to nic nie dało, potem próbował pchać ale też nic z tego. Liść był dużo większy od niego i sam nie miał szans żeby go przenieść. Smutny wrócił do piaskownicy, gdzie czekał na niego Remko. - Znalazłeś coś ładnego? - zapytał przyjaciela Ziaruś. - Nie, wszystkie są ładne ale ja chciałbym znaleźć taki wyjątkowy - odparł zrezygnowany Remko. - Ja taki znalazłem. Jest piękny i wyjątkowy ale nie dałem rady go tu przynieść- powiedział smutny Ziaruś - i pomyślałem, że gdybyś mi pomógł to może by nam razem się udało. Może moglibyśmy wystartować razem w konkursie? 
-Pewnie! - ucieszył się Remko - pokaż mi tego liścia. Pofrunęli z wiatrem na trawnik obok piaskownicy i kiedy dotarli do liścia Remko też był nim oczarowany. Wspólnymi siłami przenieśli go do piaskownicy i powiesili w nowo powstałej galerii na murku. Inne ziarenka też już były gotowe i ich liście wisiały dookoła. Wybrano skład komisji, która miała ocenić liście i wybrać zwycięzcę. Komisja chodziła od liścia do liścia i wpisywała oceny. Ziaruś bardzo się denerwował, bo bardzo chciał wygrać, Remko nie myślał o wygranej, bo tak bardzo mu się spodobała ta wystawa. Wieczorem szef komisji wszedł na murek, aby ogłosić zwycięzców. 
- Drogie ziarenka, dziękujemy za tak piękną wystawę, wasze zaangażowanie i liczny udział. Wszystkie liście są piękne. Jednak musimy wybrać najlepsze z najlepszych i to właśnie ten moment. Uwaga! Miejsce trzecie zajmuje Błotek z numerem 42! Rozległy się brawa i gratulacje. Drugie miejsce, za piękny fioletowo pomarańczowy liść, zajmuje Renia z numerem 12. 
Ziarenka głośno biły brawo, a Ziaruś przeskakiwał z nogi na nogę denerwując się coraz bardziej. - A jeśli nie wygramy? - Zapytał. 
- To nic się nie stanie. Fajnie byłoby wygrać ale najważniejsze, że się dobrze bawiliśmy - powiedział Remko i uciszył przyjaciela, bo właśnie ogłaszano zwycięzcę. 
- Pierwsze miejsce za największego i najpiękniejszego liścia wystawy oraz za współpracę otrzymują... Ziaruś i Remko. Oklaski były tak głośne, że Ziaruś, aż popłakał się ze szczęścia. Kiedy wyszli odebrać gratulacje szef komisji powiedział - Pamiętajcie ziarenka kochane, że współpraca i dobre relacje z innymi pomagają pokonać największe trudności, a ta dwójka jest tego przykładem! Brawa dla nich. Ziaruś i Remko zostają zwycięzcami naszego konkursu! - Powiedział prowadzący, a pozostałe ziarenka jeszcze długo biły brawa.

Ziarenka i zły wiatr

      


Nad placem zabaw na którym mieszkały dwa wesołe ziarenka piasku - Ziaruś i Remko, często przelatywały różne wiatry. Niektóre były ciche i leciutkie, inne głośne i silne, jednak wszystkie do tej pory były przyjaźnie nastawione. Ziarenka lubiły się z nimi bawić. Kiedy wiatr przelatywał nad nimi, one podskakiwały w górę, a wiatr je unosił. Robiły różne akrobacje i ścigały się, które dalej poleci. Wiatry także lubiły te zabawy i zawsze chętnie wracały nad piaskownicę, żeby odwiedzić ziarenka. 
Od kilku dni było bardzo ciepło i w okolicy nie zawiał nawet najmniejszy wiaterek. Ziaruś i Remko stęsknili się już za lataniem i czekali niecierpliwie, kiedy znów jakiś się pojawi. Wszystko zmieniło się jednak, gdy nagle nad piaskownicą pojawił się mocny i złośliwy Złodmuch. Wiatr wpadł na plac zabaw znienacka. Zawiał z taką siłą, że Oli porwał czapeczkę z głowy, Kubie rozwalił zamek z piasku, a Ziarusia i Remka porwał wysoko w górę, a potem zrzucił z całej siły na murek. 
- Ała! To bolało - zawołał Ziaruś w stronę wiejącego wiatru. 
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał Remko.
Wiatr tylko zaśmiał się głośno i znów porwał ziarenka do góry, a potem mocno rzucił na ziemię. 
- Jestem Złodmuch, bójcie się, niszę wszystko i ten wasz plac zabaw też zniszczę - zaśmiał się i zawrócił. Tym razem zrzucił dziewczynkom wszystkie lalki z karuzeli. 
- Tak nie wolno! - Oburzyły się ziarenka. 
- A kto powiedział, że tak nie wolno? Mi wszystko wolno - znów zaśmiał się Złodmuch i poleciał zburzyć kolejne piaskowe budowle. 
Na placu zabaw zrobiło się głośno, wiatr świszczał przeganiając dzieci. Niektóre z nich płakały, bo zburzył im budowle, inne bo popsuł im zabawki, a jeszcze inne uciekły do domu. Sytuacja wyglądała groźnie. 
Ziaruś nie miał zamiaru czekać co Złodmuch planuje znów popsuć, więc już obmyślał plan jak go wygonić. Powiedział do Remka:
- Myślisz, że można złapać wiatr do torby? A potem wynieść go gdzieś daleko?
- Nie wiem - odparł Remko - ale chyba musimy spróbować. Popatrz mama Oli ma taką dużą reklamówkę, jest szansa, że podstępem zwabimy do niej zły wiatr. 
Ziarenka zawołały Filipa, z którym się przyjaźniły i poprosiły go, aby pożyczył reklamówkę od mamy Oli, a potem opowiedziały mu na ucho jaki mają plan. 
Kiedy skończyli i wszystko było ustalone chłopczyk pobiegł do mamy Oli. Ta bez problemu podarowała mu torbę. Następnie Filip zawołał Kubę i coś mu szepnął na ucho.  Chłopcy pobiegli za ławeczkę i rozciągnęli reklamówkę. Kuba wyciągnął sznurówkę ze swojego buta, a potem Filip dał znak ziarenkom, że są gotowi. Ziaruś tylko na to czekał. Zawołał wiatr i zaczął go denerwować:
- Hej Złodmuchu! Przyleć tu! No chyba, że się boisz!  Na pewno nie masz tyle siły, żeby przerzucić mnie, aż na ławeczkę po drugiej stronie. Tak naprawdę słabeusz z ciebie. A przez to, że jesteś taki złośliwy to nikt cię nie lubi - wołał Ziaruś odważnie. 
Kiedy tylko Złodmuch to usłyszał  rozpędził się i z całej siły porwał Ziarusia w górę. 
- Ja nie mam siły! Wołał oburzony,  zaraz ci pokażę, że rzucę tobą, aż za ławeczkę! - krzyknął 
Na to tylko czekali Filip z Kubusiem. Kiedy Złodmuch przelatywał nad ławką oni podnieśli reklamówkę w górę i wiatr wpadł do środka. Złodmuch kręcił się w reklamowce i świszczał głośno ze złości ale nie miał jak się wydostać, bo Kubuś szybko zawiązał torbę sznurówką.  Chłopcy pobiegli na łąki daleko od placu zabaw i tam otworzyli reklamówkę. Musieli przecież uwolnić Ziarusia, który wpadł do środka razem ze Złodmuchem. Kiedy tylko odwiązali sznurówkę wiatr wypadł i poleciał wysoko w górę. Zaświszczał, zapiszczał i uciekł najszybciej jak potrafił. 
Chłopcy roześmiali się szczęśliwi,  że wszystko się udało. Plan ziarenek udał się w stu procentach. Ziaruś wprawdzie był bardzo skołowany, bo wiatr kręcił nim w kółko w reklamówce. Jednak nie przejmował się tym, gdyż właśnie został bohaterem całego placu zabaw. Kiedy wrócili inne ziarenka biły mu brawo.  Mimo tego co się wydarzyło Ziaruś nie mógł uwierzyć, że są też złe wiatry. 
- Niestety są na świecie złe wiatry i źli ludzie także - powiedział Remko. Najlepiej omijać ich z daleka. A jeśli się nie da, to można ich pokonać dobrem lub sposobem, tak jak my dzisiaj. Filip z Kubusiem świetnie sobie poradzili i wiatr Złodmuch uciekł w popłochu. Ziaruś po dniu pełnym wrażań ułożył się wygodnie w rogu piaskownicy i postanowił się zdrzemnąć. Był bardzo zmęczony ale szczęśliwy. W końcu udało mu się wraz z przyjaciółmi pokonać Złodmucha i uratować plac zabaw, jego ukochany dom.

29.04.2020r.

Ziarenka i urodziny Karolci

       

Słoneczko powoli zachodziło, ale dzieci jeszcze świetnie bawiły się na placu zabaw. Dzisiaj był wyjątkowy dzień - urodziny Karolci. Wszystkie dziewczynki przyniosły do piaskownicy swoje lalki i urządziły przyjęcie. Karolcia to śliczna laleczka Lenki, która skończyła 3 lata. Właśnie z tej okazji już od tygodnia planowana była super zabawa. Lenka chciała, aby to wydarzenie zapamiętał każdy. Mama Lenki upiekła na tą okazję kolorowe babeczki. Dziewczynki nazbierały kwiaty i ozdobiły całą piaskownicę. Przygotowały też swoje babki z piasku i udekorowały listkami i płatkami kwiatów. Chłopcy nie chcieli się dołączyć do zabawy ale obiecali, że przyjdą na słodkości i zaśpiewają Karolci "Sto lat".  Pomogli nawet wybudować z piasku stolik i krzesełka dla wszystkich pięknych lal. Lenka była taka szczęśliwa, kiedy przyjęcie wreszcie się zaczęło.
- Witam was wszystkich - powiedziała  i podniosła Karolcię do góry - Bardzo mi miło, że jesteście tu ze mną na tym wspaniałym przyjęciu. Wszystkie wyglądacie pięknie w tych ślicznych sukienkach. Częstujcie się babeczkami. Życzę wszystkim wspaniałej zabawy! - zakończyła przemowę Lenka.  Dziewczynki biły brawo i piszczały z radości. 
Żadne z dzieci  nie zauważyło, że zza murku piaskownicy zagląda Ela i ściska mocno swoją lalkę Basię. Na szczęście Ziaruś zawsze był czujny i tym razem, także zauważył, że dzieje się coś niedobrego. 
- Remko widzisz Elę i tą laleczkę, którą trzyma?- Powiedział do przyjaciela - Czemu nie poszły na przyjęcie? - zastanawiało się ziarenko piasku. 
- Może pójdziemy ją zapytać,  bo wygląda na bardzo smutną. - odpowiedział Remko.
Ziarenka zbliżyły się do dziewczynki i cichutko się przywitały:
- Cześć Elu, ty nas jeszcze nie znasz, ale my Ciebie tak. Jestem Remko, a to Ziaruś. Czemu nie bawisz się z innymi dziewczynkami na przyjęciu? - zapytał Remko.
- Ziarenka piasku?! Wy naprawdę mówicie! Słyszałam o was, ale nie mogłam uwierzyć, że to prawda. Fajnie, że mogę was poznać - ucieszyła się Ela. To moja lalka Basia. Bardzo ją kocham, jest wyjątkowa i pięknie tańczy. Niestety porwała jej się sukienka, kiedy ćwiczyła taniec na przyjęcie dla Karolci  i teraz wstydzimy się tam iść. Zobaczcie jak wszyscy pięknie wyglądają.- Ela z zazdrością patrzyła na wszystkie lalki w piaskownicy. 
- Basia nie wygląda wcale tak źle - próbował pocieszyć ją Ziaruś. Ale Ela nie chciała tego słuchać. 
- Basia zawsze wyglądała elegancko i nie może tak iść! - Powiedziała i już szykowała się, żeby wrócić do domu, kiedy Remko ją zawołał: 
- Ela poczekaj! Mam świetny pomysł. Co powiesz na kreację jak z prawdziwych pokazów mody? 
- To znaczy? - Zaciekawiła się Ela. 
-  Zróbmy Basi suknię z liści i kwiatów.  Zobaczysz, zostanie królową balu! - Zawołał Remko.
- Naprawdę myślisz,  że nam się uda? - Zapytała z nadzieją Ela. 
- Pewnie! Chodź, nazbierasz kwiatów i liści, a jaci powiem jak upleść z nich piękną suknię. Widziałem kiedyś jak robiła to jakaś dziewczynka!- Powiedział Remko.
Wszyscy zabrali się do pracy i już po chwili Basia miała na sobie piękną kwiatową suknię. 
 - Wygląda jak królowa,  jak wiosna i księżniczka i nawet ładniej niż kopciuszek na balu!- zachwycała się Ela -  Dziękuję Wam. Jesteście wspaniali. - Powiedziała i pobiegła do piaskownicy, bo właśnie wszyscy zebrali się, aby zaśpiewać Karolci "Sto lat".
Kiedy tylko obie dotarły na miejsce, wszyscy zamilkli z wrażenia, a po chwili rozległy się okrzyki pełne zachwytu: 
- Ale piękna suknia, Elu jak zrobiłaś Basi taką piękną suknię?! - wołały dziewczynki. 
- Jak cudnie wygląda - Wszyscy zachwycali się strojem laleczki . Ela była bardzo szczęśliwa. 
A Basia z radością zatańczyła dla solenizantki  taniec, który przygotowała i została gwiazdą urodzin. Wszyscy byli nią oczarowani . A Ela obiecała,  że każdej lali zrobi taką samą piękną suknię i zrobią kwiatowy bal. 
Ziarenka z oddali obserwowały zabawę i tupały małymi nóżkami w rytm muzyki. 
- Jeszcze nie było w naszej piaskownicy takiego wspaniałego przyjęcia- powiedział Ziaruś, kiedy przyjęcie się skończyło i wszyscy już poszli do domów.
- Tak, było pięknie- potwierdził Remko - i najważniejsze, że wszyscy bawili się wspaniale. Czasem wystarczy trochę wyobraźni i można stworzyć coś pięknego, zamiast kupować drogie  suknie  -  powiedział. Ale teraz czas odpocząć, bo jutro musimy pomóc Eli zrobić dużo nowych sukienek na kolejny bal  - powiedział i zamknął oczy. 
- Dobranoc, jutro czeka nas fajny dzień. Już mam kilka pomysłów- powiedział Ziaruś i zaraz potem zasnął.