Katar

Słońce na dworze, a ja zasmarkana. Dzieci się bawią, a ja zakichana. Leżę w łóżku już kilka dni, lecz wcale lepiej nie jest mi.

Ależ katarem jestem zmęczona. Leci jak z kranu woda puszczona. I tak zaczynam znowu od rana. Kicham i kaszlę, blada jak ściana. A nie, przepraszam! Nos mam czerwony! Boli mnie wszystko i z każdej strony! A kiedy wszyscy poszli już spać, on wcale nie chce spokoju mi dać. W tym wszystkim jednak są pozytywy. To tylko katar, choć uciążliwy. Jak nie zaginę w chusteczek tonach, tydzień potrzyma mnie w swych ramionach. Potem odejdzie, a ja zostanę. I na dwie nogi znów mocno stanę. Więc się nie poddam, zniosę z godnością. Pożegnam katar z wielką radością.

Autor: Kamila Bednarek (październik 2020r.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz