Ziarenka i zagubiony piesek


    W pochmurny i deszczowy poranek na placu zabaw nie było żadnych dzieci. Jednak to wcale nie oznaczało, że nikt się tam nie bawił. Ten plac zabaw był niesamowity, gdyż zamieszkały na nim dwa wyjątkowe ziarenka piasku - Ziaruś i Remko. Ta dwójka przyjaciół uwielbiała, kiedy padał deszcz. Wtedy na placu zabaw robiły się kałuże, a ziarenka mogły w nich pływać i nurkować. Ziaruś skakał z murka do kałuży i chlapał przy tym wszystko dookoła. Remek też chciał spróbować takiego skoku, ale kiedy wdrapał się na murek, coś go zaniepokoiło. Spod ławeczki pod drzewem słychać było jakieś wycie i popiskiwania. Remek uciszył przyjaciela, aby lepiej słyszeć te głosy. Ziaruś także wszedł na murek i razem nasłuchiwali.

-Chlip, chlip - dało się słyszeć pomiędzy kroplami deszczu - uuu, auuuu.

Głos faktycznie dochodził z miejsca, w którym stała ławeczka, ale nikogo nie było widać. Ziarenka postanowiły, więc to sprawdzić. Kiedy tylko zawiał mocniejszy wiatr, skoczyły i poleciały z nim w stronę ławki. Wylądowały niedaleko i stąd już było widać jakąś włochatą kulkę, która leżała pod ławką. Ziarenka podeszły bliżej i Remko zawołał:

- Hej, włochata kulko, czym albo kim jesteś? I co tutaj robisz?

Kulka zerwała się przestraszona, obejrzała dookoła i zaszczekała piskliwie.

- Ach, to nie kulka, tylko piesek. Malutki, włochaty piesek - zauważył Ziaruś.

- Nie bój się - powiedział do szczeniaka. - Ja jestem Ziaruś i jestem jeszcze mniejszy niż Ty. A to Remek, mój przyjaciel. Możemy Ci jakoś pomóc? Czemu leżysz tutaj cały mokry? - zmartwiło się ziarenko.

Szczeniaczek zapłakał cichutko:

- Nie mam domu, nikt mnie nie chce. Jestem cały mokry, zmarznięty i głodny.

- Zgubiłeś się? - dopytywał Remek.

- Nie, pan u którego mieszkałem, wyrzucił mnie z domu, bo pogryzłem mu buty. Powiedział, że już mnie nie chce - relacjonował smutny piesek. - A mi się tylko nudziło, to była fajna zabawa. Nie chciałem, żeby się na mnie złościł. Nie wiedziałem, że tak nie wolno.

- Nie martw się maluszku, to nie twoja wina. Mam pewien pomysł - powiedział Remko i szepnął Ziarusiowi coś do ucha.

Ziaruś pokiwał głową, uśmiechnął się i powiedział:

- Zobacz, już wychodzi słońce, zaraz wyschniesz i się ogrzejesz, a my załatwimy resztę. Tylko się stąd nie ruszaj.


Na plac zabaw zaczęły przychodzić dzieci, zrobiło się głośno i wesoło. Ziarenka długo nie musiały czekać, gdy na placu pojawił się Filip.

Ziaruś i Remko poznały go niedawno i wiedziały, że on na pewno im pomoże.

- Filip, Filip - zawołały razem, gdy tylko zamknął furtkę. Chłopczyk od razu do nich pobiegł.

- Cześć Ziaruś, cześć Remko, co u was słychać? - zawołał wesoło.

- Ostatnio ci pomogliśmy, a dzisiaj ktoś inny potrzebuje twojej pomocy - powiedział Remek i pokazał chłopczykowi szczeniaka.

- Ojej, jaki śliczny - zawołał Filip.

- Tak to prawda, słodki jest i zobacz, jakie ma puszyste futerko - Remkowi piesek coraz bardziej się podobał. Szczeniak zdążył już wyschnąć i futerko pięknie mieniło się w słońcu.

- Nie wiem, czy rodzice pozwolą mi go zatrzymać, ale zaraz ich zapytam - powiedział malec.

- Chodź ze mną piesku, dam ci wody i coś do jedzenia.

Szczeniaczek nieśmiało podszedł do Filipa, machając ogonkiem.

- Chciałbyś nazywać się Kulka? - zapytał chłopiec, piesek jeszcze raz pomachał ogonkiem.

- To chyba znak, że mu się podoba?!

- Też tak myślę i idealnie do niego pasuje to imię - powiedział Remko.

- Super, to od dziś jesteś Kulka - zawołał chłopczyk i pobiegł razem z pieskiem do domu.

Jakiś czas potem ziarenka zobaczyły, że Filip razem z tatą wywiesza plakaty na słupach. Zastanawiały się, o co może chodzić. Popołudniu Filip wrócił na plac zabaw i wszystko im opowiedział.

- Rodzice nie pozwolili mi zatrzymać Kulki, bo powiedzieli, że jestem za mały i sobie nie poradzę z opieką, a oni nie mają czasu na spacery i sprzątanie po psie. Dlatego powiesiłem z tatą ogłoszenia, że szczeniak szuka nowego domu. Kulka może u nas zostać do czasu, gdy znajdzie się ktoś, kto ją przygarnie. Tak sobie myślę, że przez ten czas ja im pokażę, że dobrze się nim zajmuję. Będę o niego bardzo dbał i może zmienią zdanie? Jak myślicie? - zapytał chłopiec.

- To niezły pomysł. Jeśli twoi rodzice zobaczą, że świetnie sobie dajesz radę, to na pewno zmienią zdanie - powiedział Ziaruś.

- A może nikt się nie zgłosi po Kulkę i wtedy zostanie u was na zawsze - dodał Remko.

- Będę go karmił i wychodził z nim na spacery i nauczę go aportować i dawać łapę - planował dalej chłopczyk.

Codziennie rano, popołudniu i wieczorem ziarenka obserwowały, jak Filip wyprowadza Kulkę na spacer, jak bawią się w berka i chowanego. Kulka nawet nauczyła się siadać na komendę i dawać łapkę. Chłopczyk tak jak obiecywał, sam opiekował się Kulką i widać było, że bardzo to lubił.

Pewnego dnia, kiedy ziarenka opalały się na słońcu, Filip wpadł na plac zabaw, wołając z daleka:

- Ziaruś, Remko słuchajcie, co się stało! Zgłosił się sąsiad, który chciał przygarnąć psiaka, ale ja schowałem się z Kulką w pokoju. Tuliłem ją bardzo mocno. Kiedy weszła mama i zobaczyła, że nie możemy się rozstać, powiedziała, że ona też polubiła Kulkę i będzie jej smutno, jeśli z nami nie zostanie. Potem długo rozmawiała z tatą. I wiecie co?! Mama przekonała tatę, żeby piesek został z nami. Mama i tato powiedzieli, że świetnie sobie radzę z opieką nad psem i widzą, jak mocno kocham, a ona mnie. I mama powiedziała, że szczeniak jest taki mądry, wcale nie sika w domu, ani nie gryzie kapci, A tato powiedział, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka, więc nie mogą mi odebrać przyjaciela. I teraz wszyscy razem chodzimy razem na długie spacery, a ja jestem najszczęśliwszym dzieckiem na świecie! - Zawołał Filip. - To znów dzięki wam, moje kochane ziarenka. Jesteście super, a teraz biegnę, bo Kulka czeka na spacer.

Ziaruś i Remko pomachali chłopcu na pożegnanie zadowoleni, że wszystko szczęśliwie się skończyło.



1 komentarz: