Ziarenka i przyjaźń

Pewnego dnia w ogromnej piaskownicy spotkały się dwa ziarenka piasku. Polubiły się tak bardzo, że obiecały sobie, że nigdy się nie rozstaną. Ziaruś i Remko byli do siebie bardzo podobni jak dwie krople wody. Codziennie rano, kiedy budziło ich słoneczko, a liście szeleściły na wietrze, ziarenka tańczyły w rytm tej muzyki. Trzymały się za swoje malutkie piaskowe łapki i fruwały z wiatrem raz w górę, raz w dół. Uwielbiały te szalone tańce i zabawy. Poznawały nowe, inne ziarenka. Bawiły się z nimi, śmiały i wirowały na wietrze. Tak mijały im kolejne dni i noce. Ziarenka nigdy nie zasypiały na długo. Czasem zapadały w krótką drzemkę, ale już po chwili wiatr znów je porywał. Ziaruś kochał nocne wichury, kiedy nagle wiatr wyrywał go ze snu i unosił wysoko, wysoko w górę, żeby już po chwili zmienić kierunek i lecieć szybko w dół. Lądował wtedy na łące obok piaskownicy i rozmawiał z trawami i nocnymi świerszczami. Remek za to wolał delikatne powiewy wiatru w upalne dni, kiedy piaskownica była pełna dzieci, a lekki wiaterek turlał ziarenka z jednego końca piaskownicy do drugiego. Niezależnie od pogody Ziaruś i Remko zawsze trzymali się razem. Jednak pewnego dnia do piaskownicy przyszedł Złodziejczyk i wielką łopatą wybrał całą taczkę piasku. Remko nagle wybudzony z poobiedniej drzemki nawet nie zorientował się, że znalazł się na ogromnej łopacie. Dopiero głośny krzyk Ziarusia wybudził go z letargu.

- Remko nie zostawiaj mnie, Remko nie odchodź! - wołał Ziaruś.

Kiedy tylko Remko zobaczył, co się dzieje, próbował sturlać się z łopaty, ale już było za późno i wylądował w taczce. A tam na niego spadały kolejne łopaty piasku. Nie miał szans, żeby wydostać się na górę. Zawołał tylko najgłośniej, jak potrafił:

- Odnajdą Cię Ziarusiu, choćby na końcu świata, OBIECUJĘ!

Ziaruś do rana płakał w kącie piaskownicy. Żadne inne ziarenko nie potrafiło go pocieszyć. Nawet wiatr, z którym zawsze tak chętnie się bawił, dziś nie porwał go do tańca. Smucił się, że już nigdy nie spotka swojego ulubionego przyjaciela Remka. Tak mijały kolejne dni i noce. Ziaruś był coraz mniejszym i smutniejszym ziarenkiem, aż do dnia, kiedy usłyszał, jak rozmawia dwójka dzieci. Mówiły o tym, że w okolicy powstał nowy, piękny plac zabaw i jest tam duża piaskownica, jeszcze większa niż ta, że są tam huśtawki i karuzela, i boisko, i wszędzie jest tyle piasku, co na plaży nad morzem. A co najważniejsze, że z ich piaskownicy wielka koparka zabrała część piasku i zawiozła na nowy plac zabaw. Jak tylko Ziaruś to usłyszał, od razu wiedział, że uda mu się odnaleźć Remka. Szybko wskoczył na łopatkę dziewczynki, a z łopatki do kieszonki w jej bluzie. Powtarzał sobie cały czas w myślach:

-Tęsknię za tobą mój przyjacielu, ale niedługo się zobaczymy. Ja się nie poddam!


W kieszonce było ciemno, ale przytulnie i Ziaruś zapadł w przyjemny sen. Śniła mu się piaskownica pełna uśmiechniętych, bawiących się dzieci i on razem z Remkiem, tańczący wśród innych ziarenek i śpiewający razem z wiatrem wesołe piosenki. Nagle ze snu wyrwało go uderzenie o ziemię. Nie wiedział ani gdzie jest, ani co się dzieje. Kiedy otworzył oczy, zobaczył dokładnie to o czym opowiadały dzieci. Wielki, cudowny, nowiutki plac zabaw, na którym ziarenek piasku było tak dużo, tak bardzo dużo.
Pomyślał ze smutkiem, że nigdy nie uda mu się odnaleźć przyjaciela.
I wtedy przyszedł mu z pomocą wiatr. Zagwizdał, zakręcił się i zawołał przeciągle:
- Jesteś już blisko, niedługo spotkasz Remka, jest niedaleko, bądź cierpliwy.

Kiedy tylko Ziaruś to usłyszał wiedział, że najpiękniejsze chwile dopiero przed nim. Zaczął rozglądać się dookoła. Wszędzie było pełno szczęśliwych ziarenek i bawiących się dzieci. Jedna dziewczynka zgarnęła go łopatką do swojego wiaderka i pobiegła robić babki. Ziaruś nauczył się też pływać, kiedy mały chłopiec budował zamek, a dookoła niego zbudował fosę. Pływanie spodobało mu się tak bardzo, że na chwilę zapomniał o swoich poszukiwaniach. Płynął swobodnie i śmiał się razem z kropelkami wody. Zamknął oczy i pomyślał, że to byłby najpiękniejszy dzień jego życia, gdyby tylko mógł być z nim Remek. W tej chwili usłyszał wesołe wołanie:
- Jak ja kocham pływać szkoda, że nie ma ze mną Ziarusia! -
otworzył oczy i nie mógł uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Tuż obok niego fosą płynął jego przyjaciel. Odnaleźli się w najpiękniejszym miejscu jakie ziarenka mogły sobie tylko wymarzyć. Złapali się mocno za ręce i popłynęli razem, szczęśliwi tak bardzo jak nikt na świecie. 






1 komentarz: